Zawody po polowaniu
Najlepsze koła myśliwskie umówiły się na wspólne polowanie. Po całym dniu owocnych łowów, zniesiono w jedno miejsce wszystkie upolowane zwierzęta, rozpalono ognisko i zaczęła się zabawa przy wódce.
W pewnym momencie jeden z myśliwych wpadł na pomysł urządzenia zawodów. Miały polegać na tym, że będą sobie po kolei zawiązywać oczy, podchodzić do ubitych zwierząt, wyciągać jedno, a potem mówić co to za zwierzę i jak zostało zabite.
Podchodzi pierwszy myśliwy, z zawiązanymi oczami, wyciąga zwierzę i mówi:
– Sarna, dubeltówka, z 30 metrów.
Zaraz portem podchodzi drugi.
– Zając, śrutówka, z 20 metrów.
Wszyscy są pod wrażeniem, biją brawo. Trzeci z był już nieźle pijany, zawiązali mu oczy. Podchodzi chwiejnym, niepewnym krokiem i przewraca się na stertę martwych zwierząt. Wyciąga rękę i wkłada ją akurat pod sukienkę żony prezesa kółek myśliwskich, która obok stała. Przez chwilę bada ręką, po czym mówi:
– Jeż, saperką cięty, z bliska.