Złota rybka i rak
Przychodzi facet ze złotą rybką do onkologa. Wchodzi i milczy, onkolog również milczy. Patrzą na siebie pytająco.
– Kicha. – wydusza z siebie wreszcie facet.
– Słucham?
– Kicha.
– Jaka znowu kicha?
– Moja rybka kicha. To znaczy jest chora.
– Panie, coś pan? Jak rybka może panu kichać? A w ogóle ja jestem onkologiem, więc czemu przynosi pan do mnie chorą rybkę?
– Kolega pana polecił. Podobno raka pan wyleczył.
Zobacz też:
> Dowcipy o wężach
> Dowcipy o komarach